Tratwa od Rumcajsów - Biebrza |
Zapakowaliśmy rowery do pociągu i pojechaliśmy do Białegostoku. A stamtąd rowerkami przez tereny Biebrzańskiego Parku Narodowego do Kopytkowa. W Kopytkowie spaliśmy w “Dworku na Końcu Świata”, a dokładniej na polu namiotowym. Niezwykłe miejsce, w środku Biebrzańskiego Parku, wokół nic, same bagna i rozlewiska, na polu wieża widokowa, z której nie trudno było zobaczyć łosia albo jakiegoś żurawia.
Wieczorem zaś wszystko okala mgła. Niesamowicie to wygląda z wieży widokowej, gdy stoi się powyżej mgły.
W Kopytkowie zostawiliśmy rowery i wynajęliśmy dwuosobową tratwę, którą spływaliśmy po Biebrzy 4 dni.
Cały czas na tratwie, w dzień i w nocy, a wokół żadnej cywilizacji.
Cisza spokój i mnóstwo komarów.
Tratwa była malutka ale tak pomysłowo wykonana, że wszystko co było potrzebne do niej się zmieściło. Wszystkie bagaże, cały zaopatrzenie na 4 dni. Gdy jedna osoba wiosłowała, druga mogła siedzieć na dachu i podziwiać widoki. W ciągu czterech dni spotkaliśmy jedynie jedna ekipę na kajakach i wyprzedziliśmy jedną parę również na tratwie.
Okazało się później, że tak szybko wiosłowaliśmy, że dotarliśmy do miejsca końca spływu dzień przed terminem. W związku z tym cały jeden dzień siedzieliśmy przywiązani do trzcin w jednym miejscu. No ale cóż lubimy się męczyć więc “cisnęliśmy” do przodu ile się dało.
Przygoda bardzo fajna jak ktoś się chce wyciszyć to jest to idealna sprawa.
Po spływie z powrotem wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy w stronę Mazur. Okazało się, że to co przepływaliśmy Biebrzą 4 dni, na rowerze pokonaliśmy w 2 godziny. Celem było Wigry, nigdy jeszcze nad nim nie byliśmy a urlop dobiegał końca. Zabrakło jednego dnia żebyśmy zobaczyli sobie jeszcze Stańczyki. Niestety nie tym razem.
Na Wigrach jeden nocleg i dalej w stronę Suwałk na pociąg.
Poniżej filmik z tej “imprezy”:
Wszystkim polecam taki urlop!
Fantastyczna sprawa:)
OdpowiedzUsuń